Żeby dojść do perfekcji trzeba dużo ćwiczyć, czego najlepszym dowodem może być dzisiejszy wpis. Próbowałam robić makaroniki praktycznie od początku bloga (a to już 5 lat!), z gorszym lub troszkę lepszym rezultatem. Niektóre były tak kiepskie, że nawet tutaj nie trafiły :p Jednak dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Wyglądają pięknie i smakują jeszcze lepiej, co chyba jest najważniejsze. Idealne na pewno nie są, ale widzę postępy i wiem, że idę w dobrym kierunku 🙂
MALINOWE MAKARONIKI
Składniki:
- 150 g zmielonych migdałów
- 150 g cukru pudru
- 120 g białek (60+60) w temperaturze pokojowej
- 185 g cukru (150+35)
- 50 ml wody
- różowy barwnik
- 250 g serka mascarpone
- 70 g białej czekolady
- 40 g malin
Przygotowanie:
Drobna rada: jeżeli nie możecie kupić mielonych lub obranych migdałów, to możecie je zmielić z łupinką -świetnie sprawdza się do tego maszynka do mielenia mięsa! Jednak jeśli macie migdały w całości i chcecie je obrać ze skórki to wystarczy je przez chwilę sparzyć we wrzątku i od razu obierać.
Zmielone migdały i cukier puder miksujemy do połączenia i przesiewamy przez sitko. Dodajemy 60 g białek oraz dowolną ilość barwnika i dokładnie mieszamy.
W osobnej misce (najlepiej szklanej – nie zostaje na niej warstwa tłuszczu jak na plastikach) przygotowujemy resztę białek, a obok w miseczce 35 g cukru.
Do garnuszka wlewamy wodę i dajemy 150 g cukru. Mieszamy i gotujemy na średniej mocy palnika. Do środka dajemy termometr cukierniczy i czekamy aż całość osiągnie temperaturę 118ºC . Ważna rzecz: całość mieszamy tylko raz, na początku.
Kiedy syrop powoli osiąga 100ºC zaczynamy ubijać przygotowane wcześniej białka. Robimy to tak, jakbyśmy robili bezę: ubijamy je do sztywności, pod koniec powoli dosypując cukier. Kiedy syrop osiągnie wymaganą temperaturę to ściągamy go z palnika i cienką strużką wlewamy do ubijanych na niskich obrotach białek. Kiedy wlejemy całość obroty miksera zwiększamy do maksymalnych i całość miksujemy około 5 do 8 minut, aż beza będzie wystudzona. W taki właśnie sposób przygotowuje się bezę włoską.
Gotową bezę dodajemy w 3 turach do masy z migdałami, po każdej dokładnie mieszamy. To jest najtrudniejsza rzecz w tych makaronikach – masę musimy mieszać przez odpowiedni czas, musi swobodnie opadać ze szpatułki jak błyszcząca, gęsta wstążka. Jeżeli mieszamy za krótko to ciasto będzie zbyt gęste, jeżeli za długo to rozleje nam się na macie.
Blachę wykładamy matą silikonową (są też takie specjalne do makaroników, ale niekoniecznie je polecam) lub niewoskowanym papierem do pieczenia. Gotowe ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego z okrągłą tylką. Tutaj ważny jest też sposób wyciskania ciasta. Musimy to robić prostopadle do blachy, formując ciastka o średnicy około 3 cm i zostawiając między nimi duże odstępy. Następnie odstawiamy całość do wysuszenia na 20-60 minut. Zależy to od wilgotności powietrza, u mnie sprawdziło się 30 minut. Makaroniki się wysuszyły kiedy na ich powierzchni jest cienka skorupka i nie kleją się kiedy ich dotykamy. Trzeba to kontrolować co jakiś czas, ponieważ nie powinno się ich suszyć za długo.
Wysuszone ciastka pieczemy w temperaturze 160ºC przez 12-15 minut. Nie powinny się zarumienić-jeżeli tak się dzieje to obniżamy temperaturę i pieczemy je dłużej. Po upieczenia odstawiamy do ostygnięcia.
Do zrobienia kremu musimy roztopić czekoladę. Następnie miksujemy ją razem z serkiem i malinami, a później odstawiamy do lodówki, żeby całość zgęstniała.
Całkowicie ostygnięte makaroniki przekładamy kremem. Możemy je dodatkowo udekorować złotym pudrem.
Smacznego!
Inspiracja i źródło cennej wiedzy